Powierzchnia jeziora to ponad 1781 ha, a głębokość maksymalna sięga 83 metrów, choć – jak twierdzą niektórzy wędkarze – są na nim jeszcze głębsze dołki. Cóż, nieczęsto w Bałtyku zdarza się łowić tyle metrów pod powierzchnią wody, a co dopiero mówić o zbiorniku ze słodką wodą. Przez lata o rybach zamieszkujących ten akwen krążyły legendy. Gigantyczne, sielawowe szczupaki wyciągane z jego odmętów, olbrzymie brązowozłote leszcze, piękne sieje, rekordowe garbusy czy też wielkie miętusy – to tylko niektórzy ich bohaterowie. Wiele z tych historii to mity, ale są też takie, które znajdują potwierdzenie w faktach. Miejscowi wędkarze opowiadali mi o zębaczach, których masa dochodziła do 20 kilogramów! Bezsprzeczny jest fakt, że Drawsko to jedno z najatrakcyjniejszych i najbardziej nieprzewidywalnych łowisk północno-zachodniej części Polski.
Nad brzegami tego olbrzymiego akwenu, leży kilka urokliwych miejscowości: Stare Drawsko, Kluczewo, Uraz, Warniłęg, Piaseczno i Siemczyno, które również mogą stać się naszą bazą wypadową. Jezioro ma bardzo specyficzny, nieregularny kształt. W miejscu, gdzie się dziś znajduje, podczas epoki lodowcowej było skrzyżowanie wielu rynien. Stąd też Drawsko ma taki obrys oraz kilka długich i wąskich zatok: Henrykowską, Chmielewską, Rękawicką, Rzepowską, Kluczewską, Czaplinecką. Każda z osobna jest bardzo atrakcyjnym łowiskiem
i każda nadawałaby się na osobny artykuł.
Brzegi jeziora są urozmaicone, w znacznej mierze porośnięte lasem, w niektórych miejscach mocno wypiętrzające się ponad lustro wody.
Na jeziorze, choć znalazłem rozbieżne informacje na ten temat, jest 12 wysp: Lelum, Polelum, Mokra, Środkowa, Zachodnia, Bagienna, Samotna, Dzika, Żurawia, Czapla, Kacza oraz piąta co do wielkości wyspa w kraju – Bielawa. Liczy ona 80 ha i do niedawna była jeszcze zamieszkana, a znajdowało się tam też gospodarstwo rolne. Obecnie jest na niej ścieżka przyrodnicza.
Drawsko nie jest już tak rybne jak kilkadziesiąt lat temu, ale wciąż jest bardzo atrakcyjnym akwenem. Olbrzymi areał, nieregularny kształt, zróżnicowane głębokości, górki podwodne, rozległe wypłycenia, twarde blaty, łąki roślinności podwodnej i nawodnej, zatopione drzewa – to elementy, które dają rybom wszystkich gatunków optymalne warunki do bytowania. Jest tu wciąż duża populacja szczupaka, ryby bardzo atrakcyjnej sportowo. Kiedy rozmawiałem z doskonałym czaplineckim wędkarzem, Andrzejem Sapińskim, opowiadał mi o człowieku, który systematycznie poławia ryby ponad metrowe. Do połowów okazów trzeba się jednak przygotować i tak właśnie ów wędkarz robi. Namierza ławice sielawy i w ich pobliżu poszukuje swoich potencjalnych zdobyczy.
Oczywiście nie tylko tak da się łowić słodkowodne krokodyle. Z powodzeniem można polować na nie na całym jeziorze, a bardzo dobre miejsca, poza górkami, to granice zielska (rdestnicy) i czystej wody. Najlepsze wyniki, co dla wielu może być zaskoczeniem, osiąga się od czerwca do września, nie wyłączając okresu wakacyjnego.
Okoń to ryba, która na tym akwenie ma optymalne warunki do życia, być może dlatego rekordowe garbusy nie należą tu do rzadkości. Oczywiście najczęściej na haczyk „siadają” ryby do 30 cm, ale co jakiś czas wielkie pasiaste drapieżniki stają się popularnym tematem rozmów miejscowych wędkarzy. Poławia się je na spinning, ale bardzo skuteczny jest też żywiec, szczególnie ukleja. W czerwcu, właśnie tą metodą, da się tę rybę poławiać praktycznie na całym jeziorze, szczególnie w strefie przybrzeżnej, co jest spowodowane tarłem jego przysmaku. Dobrym okresem na garbusy jest również zima, ale – z uwagi na swoją specyfikę – na akwenie tym powinniśmy szczególną uwagę zwracać na bezpieczeństwo.
Łowiąc okonie metodą żywcową, przyłowem może być węgorz. Niestety, zarybienia tym gatunkiem nie są już tak intensywne, jak kiedyś, ale i tak na jeziorze Drawsko mamy szansę na złowienie naprawdę dużego węgorza.
Jeśli ktoś nastawia się na białą rybę, to przede wszystkim powinien pomyśleć o leszczu. Jest go tu bardzo dużo, a sztuki 3-kilogramowe na nikim nie robią wrażenia. W roku ubiegłym nie słychać było o jakiś spektakularnych rekordach, choć ryby, które ważyły między 3 a 4 kilogramy, były chlebem powszednim. Oczywiście przyjezdnym będzie trudniej dobrać się do tych majestatycznych przedstawicieli tutejszej ichtiofauny, ale zawsze o radę możemy poprosić lokalnych wędkarzy. Z własnej praktyki wiem, że są bardzo przyjaźni i otwarci na kontakty z innymi, więc w maliny nikogo nie powinni wpuścić. Doskonałym źródłem informacji jest sklep wędkarski „Esox”, prowadzony przez prezesa tutejszego koła PZW, Macieja Bernata.
Zimową porą, przy odrobinie wytrwałości, szczęścia i doświadczenia, można liczyć na spotkanie z sieją. Kto miał na wędce rybę tego gatunku, ten wie, jak skutecznie potrafi ona podnieść poziom adrenaliny we krwi. W tym okresie, kiedy błystkę poślemy w okolice dna, mamy szansę na spotkanie z jedynym przedstawicielem ryb dorszowatych zamieszkujących wody słodkie – miętusem. Słyszałem od czaplineckich wędkarzy, że kiedyś było go tu bardzo dużo. Obecnie populacja nie jest już tak liczna, ale wciąż mamy szansę złowić rybę, której masa przekroczy 2 kg.
Jezioro Drawsko, pomimo że jest tak głębokie, nie wszędzie jest jednakowo atrakcyjne wędkarsko. Najczęściej ryby łowi się na głębokości do 15 m. Miejscowi opowiadali mi o okoniach łowionych poniżej 30 metra i szczupakach, którym niestraszne są ponad 20-metrowe głębiny, ale – jak sami twierdzili – to raczej przypadki potwierdzające, iż na naprawdę udany połów powinniśmy wybierać się w miejsca, gdzie głębokość nie przekroczy 15 m.
Na akwenie można używać silników spalinowych do 40kW.
Jednym z produktów regionalnych Pojezierza Drawskiego jest wędzona sielawa. Nie jest to ryba atrakcyjna wędkarsko, choć za naszą zachodnią granicą są metody i przynęty, które umożliwiają jej poławianie, o czym postaram się napisać w jednym z przyszłych wydań naszego czasopisma. Niemniej jednak warto przekonać się o tym, jak nasze kubki smakowe zareagują na jej subtelny smak. Według mnie każdy, kto da się raz na nią skusić, z Czaplinka bez sielawy nie wyjedzie.
Jezioro Drawsko, ile by o nim pisać, i tak nie do końca zostanie odkryte. To akwen bardzo tajemniczy, rzekłbym nawet mistyczny. Nie jest on już tak rybny jak dawniej, ale jest to wciąż czyste i atrakcyjne wędkarsko łowisko. Mnogość gatunków, urozmaicona linia brzegowa oraz zróżnicowana głębokość sprawiają, że nawet przy tak rozpowszechnionym procederze, jakim jest kłusownictwo, na tym jeziorze wciąż mamy szansę na spotkanie z rybą życia. Oczywiście nie każdy, kto tu przyjedzie, po kilku dniach pobije swoje wszystkie rekordy. Jeśli zechcecie tu wracać, to z pewnością będziecie odkrywać coraz to lepsze i rybniejsze miejscówki, nowe metody, w końcu zaczniecie czytać tę wodę tak, jak miejscowi moczykije. Czy warto? Z pewnością!
Pojezierze Drawskie z bardzo bogatą ofertą turystyczną to jedno z takich miejsc, gdzie wędkowanie można połączyć z rodzinnym urlopem, bez szkody dla nas – zainteresowanych przede wszystkim łowieniem ryb – a także dla pozostałej części naszej rodziny. Jeśli pokochacie jezioro Drawsko, to z pewnością odpłaci Wam ono wzajemnością, o czym i ja miałem okazję się przekonać.
Tekst:Mariusz Getka
źródło : wiadomości wędkarski